Apple lekarstwem na „Nuda alarm”

Nie ważne, czy w czasie deszczu, czy słońca, dzieci mają tę niefortunną przypadłość, że często się nudzą. Apogeum nudy, wbrew pozorom, przychodzi nie podczas jesiennej słoty czy zimowej zadymki, kiedy codzienne szkolne obowiązki i społeczne zobowiązania sprawiają, że dzieciaki zamiast narzekać na brak, histeryzują raczej z powodu natłoku zajęć.

141703541798403200

Sprawy przybierają jednak diametralnie inny obrót, kiedy na dworze robi się cieplej i wielkimi krokami zbliża się okres wakacyjny. W okolicach maja, rodzice, jeszcze sporadycznie, raz po raz, wzdrygają się na dźwięk słów: „A co ja mam robić?”. Niestety, na początku czerwca liczba przypadków, kiedy wielki neon z napisem „Nuda alarm!” zaczyna migać w szaleńczym tempie jest wprost proporcjonalnie do dni, w których temperatura przekracza 25 stopni. Właśnie wtedy wszyscy zdesperowani rodzice w Krakowie zaczynają jak w amoku poszukiwać wakacyjnych zajęć dla swoich dzieci. Amerykanie mają łatwiej – wystarczy, że wejdą do sklepu Apple’a.

Wszystkie małolaty, które, zdaniem rodziców, „godzinami potrafią gapić się w ekran komputera”, albo, zdaniem małolatów, „programować”, mogą wybrać się na zajęcia wakacyjne organizowane przez koncern  Apple. Niestety, w tym przypadku zameldowanie w Krakowie może być drobną przeszkodą – półkolonie z nadgryzionym jabłkiem w tle organizowane są między innymi w USA, Kanadzie, Japonii czy, stosunkowo nam najbliższej, Wielkiej Brytanii. Apple Camp trawa trzy dni. Podczas dziewięćdziesięciominutowych sesji przyszli programiści poznają całą gamę możliwości, jakie roztacza przed nimi posługiwanie się sprzętem znanej marki – w programie jest montowanie i-filmów, nagrywanie i-muzyki, czy tworzenie interaktywnych i-książek. Organizatorzy gwarantują, że nasze dziecko zyska dogłębną wiedzę i szeroko pojęte „ogarnięcie” informatyczne. Nie wspominają jednak, jak wielkie jest ryzyko, że po powrocie nasza pociecha zamiast „Jasiu” każe na siebie wołać „iJan”.

Dla tych, którzy sprzeciwiają się globalnej dominacji Apple’a, oraz dla tych, którzy nie maja w Londynie znajomych, gotowych wziąć na siebie obowiązek niańczenia naszej pociechy przez trzy dni, też jest ratunek. Kraków w lecie prezentuje całą gamę zajęć wakacyjnych dla dzieci, nawet tych (a może zwłaszcza tych), których pierwszym wypowiedzianym słowem było: „Jobs”. Nie trzeba daleko szukać, aby znaleźć kurs programowania idealnie dostosowany do potrzeb i możliwości malucha. Projektowanie gier, tworzenie animacji, nauka logicznego myślenia – podczas wakacyjnych kursów, nieprzymuszone perspektywą zadań domowych i ocen dzieciaki przyswajają takie zagadnienia z szybkością światła. Ponadto, mimo że to tylko dziecko rzeczywiście w zajęciach uczestniczy, korzyść jest obopólna – rodzice zyskują kilka godzin wolnych od „Nuda alarm!”.

Źródło: Notka PR

Napisz komentarz